13.10.2022

Światowy Dzień Wzroku 2022

Światowy Dzień Wzroku obchodzony corocznie w drugi czwartek października to ogólnoświatowe wydarzenie mające na celu zwrócenie uwagi na ślepotę i zaburzenia widzenia. Został on pierwotnie zainicjowany przez Sight First Campaign of Lions Club International Foundation w 2000 roku. Od tego czasu został zintegrowany z VISION 2020 i jest koordynowany przez IAPB we współpracy ze Światową Organizacją Zdrowia. Każdego roku mają inne motywy z okazji Światowego Dnia Wzroku. W 2021 r. kampania „Love Your Eyes” zachęcała nas do dbania o własne zdrowie oczu i skupiła uwagę ponad miliarda ludzi na całym świecie, którzy doświadczyli utraty wzroku i nie mają dostępu do usług okulistycznych.

Wzrok odgrywa najważniejszą rolę w odkrywaniu tego pięknego świata. Oko i mózg współpracują ze sobą, aby pomóc w prawidłowych mechanizmach widzenia. Należą do nich nerwy rogówki, soczewki, siatkówki i wzroku. Rogówka jest przednią warstwą oka i działa poprzez zaginanie światła wpadającego do oka. Soczewka znajduje się za tęczówką i źrenicą i współpracuje z rogówką, skupiając światło wpadające do oka, podobnie jak kamera. Obiektyw sprawia, że ​​obraz przed Tobą jest ostry, co pozwala wyraźnie widzieć. Siatkówka znajduje się w tylnej części oka, która zamienia światło na sygnały elektryczne. Sygnały te są wysyłane do mózgu, gdzie są rozpoznawane jako obrazy, a nerw wzrokowy przekazuje sygnały elektryczne utworzone w siatkówce do mózgu. Na koniec mózg tworzy obrazy z otrzymanym sygnałem elektrycznym lub bodźcem. Komórki fotoreceptorowe biorące udział w cyklu widzenia to pręciki, w przeciwieństwie do światłoczułych komórek zwojowych. Pręciki radzą sobie głównie z niskim poziomem światła i nie pośredniczą w widzeniu kolorów. Z drugiej strony, czopki mogą kodować kolor obrazu i zawierają trzy różne typy czopków. Każdy czopek ma inną opsynę, więc będą reagować na określoną długość fali lub kolor i światło. Klasyczny cykl widzenia jest inicjowany przez konwersję pojedynczego fotonu energii świetlnej na sygnał elektryczny w siatkówce. Transdukcja sygnału zachodzi dzięki opsynie, która jest receptorem sprzężonym z białkiem G i zawiera chromofor 11-cis-siatkówkowy. Kiedy foton uderza, mechanizm fototransdukcji rozpoczyna się wraz z kilkoma mechanizmami kaskadowymi. 11-cis-retinalu ulega fotoizomeryzacji do all-trans-retinalu, co prowadzi do zmiany konformacji GPCR opsyny. Zbiorowe zmiany w potencjale receptorowym pręcików i czopków wywołane fototransdukcją wyzwalają impulsy nerwowe, które nasz mózg interpretuje jako widzenie. Po procedurze izomeryzacji i uwolnieniu z opsyny, all-trans-retinal jest redukowany do all-trans-retinolu, a następnie przenoszony do nabłonka barwnikowego siatkówki. W komórkach nabłonka barwnikowego siatkówki zachodzi kilka etapów, takich jak estryfikacja i wiele innych, które prowadzą do wytworzenia 11-cis-retinolu, który jest dalej utleniany do 11-cis-retinalu przed powrotem do fotoreceptorów, aby połączyć się z opsyną, tworząc rodopsynę.

Widzenie kręgowców jest całkowicie zależne od ciągłego dostarczania chromoforu 11-cis-retinalu. Istnieje kilka enzymów zaangażowanych w cykl widzenia, a mutacje w genach białek cyklu retinoidowego często powodują zaburzenia widzenia. Mutacja w enzymie dehydrogenazy retinolowej 5 powoduje jedynie łagodny kliniczny defekt fenotypowy w oku, ale mutacja w RPE65 powoduje ciężką chorobę zaślepienia zwaną wrodzoną ślepotą Lebera (LCA). Mutacje w genie rodopsyna są główną przyczyną barwnikowej siatkówki, w postaci autosomalnej dominującej i recesywnej barwnikowej siatkówki. Myszy z nokautem z mutacją w genie opsyny pręcikowej przestają tworzyć zewnętrzny segment pręcika i nie wykazują odpowiedzi elektroretinograficznej pręcika (ERG), ale wykazują reakcję czopków we wczesnym okresie życia i ostatecznie znikają w wieku trzech miesięcy.

Zwyrodnienie plamki żółtej Stargardta jest najczęściej dziedziczoną makulopatią występującą w młodym wieku. Objawy tej choroby zaczynają się od niewyraźnego widzenia z postępującą utratą centralnego widzenia, centralnych martwych punktów i zmniejszonej zdolności postrzegania kolorów. Charakteryzuje się nagromadzeniem pigmentu lipofuscyny w komórkach RPE, co prowadzi do degeneracji i śmierci komórek fotoreceptorowych. Choroba ta jest spowodowana głównie mutacją w genie ABCR4.

W cyklu wizualnym all-trans-retinal jest redukowany do mniej toksycznej formy all-trans-retinolu przez kilka dehydrogenaz alkoholowych, takich jak RDH8 i RDH12. Żadna mutacja w RDH8 nie została powiązana z dystrofią siatkówki u ludzi. Myszy z mutacją nokautową w genie RDH8 wykazują normalną kinetykę regeneracji rodopsyny i opóźniony powrót wrażliwości po ekspozycji na jasne światło.

Istnieją trzy sposoby leczenia choroby spowodowanej mutacjami w genach cyklu retinoidowego, które zostały dotychczas zbadane. Pierwszym z nich jest zastąpienie wadliwych genów wirusową terapią genową. Zastąpienie genu zakończyło się sukcesem w modelach organizmów myszy i psów dla LCA spowodowanej mutacją w genie RPE65. Wkrótce rozpoczną się badania kliniczne na ludziach z LCA za pośrednictwem RPE65.

Druga strategia polega na farmakologicznym zastąpieniu brakującego chromoforu. Nadaje się do chorób spowodowanych zaburzoną biogenezą chromoforu, takich jak LCA za pośrednictwem RPE65.

Jak już wspomniano, każdy enzym/białko ma swoje znaczenie w cyklu widzenia, trzecią strategią leczenia zaburzeń widzenia jest spowolnienie syntezy chromoforu poprzez zahamowanie niektórych etapów cyklu widzenia lub ograniczenie dostępności wszystkich prekursorów trans-retinolu. To podejście ma zastosowanie do chorób związanych z akumulacją toksycznych fluoroforów lipofuscyny, takich jak A2E. Poprzez częściowe wyczerpanie rodopsyny zmniejsza się ilość all-trans-retinalu uwalnianego przez ekspozycję na światło.

Oprócz nich istnieje wiele powszechnych chorób związanych ze wzrokiem, które są również główną przyczyną ślepoty i słabowidzącego we wczesnym okresie życia. Niektóre z głównych chorób to związane z wiekiem zwyrodnienie plamki żółtej, zaćma, retinopatia cukrzycowa i jaskra. Błędy refrakcji są najczęstszą chorobą oczu zgłaszaną w większości populacji. Należą do nich krótkowzroczność (krótkowzroczność), nadwzroczność (dalekowzroczność), astygmatyzm (zniekształcone widzenie na wszystkie odległości). Można je korygować za pomocą okularów, soczewek kontaktowych i laseroterapii, co jest obecnie również powszechnym podejściem. Zaćma to kolejna choroba, która jest główną przyczyną ślepoty na całym świecie. W zaćmie pacjent zaobserwował zmętnienie soczewki oka, co prowadzi do nieostrości widzenia. Można go wyleczyć za pomocą laseroterapii, ale bariery dostępu, koszty leczenia i brak świadomości w krajach rozwijających się i biednych sprawiają, że jest to jedna z poważnych przyczyn utraty wzroku. Retinopatia cukrzycowa jest częstym powikłaniem spowodowanym cukrzycą. W tej chorobie powstają nowe kruche naczynia krwionośne, które mają dość nieszczelny charakter. Retinopatia cukrzycowa zwykle dotyczy obu oczu.

W obecnej epoce istnieje kilka dróg dostarczania leków do korygowania zaburzeń widzenia lub chorób oczu za pomocą analogów retinoidów. Te potencjalnie dostępne leki retinoidowe mogą być dostarczone w postaci kropli do oczu, wstrzyknięć wewnątrzgałkowych do różnych przedziałów oka lub wstrzyknięć okołooczodołowych do tłuszczu otaczającego oko. Główną wadą w dziedzinie okulistyki jest brak wysokiej rozdzielczości obrazów siatkówki. Ale w dzisiejszych czasach pojawia się promień nadziei dzięki nowemu zastosowaniu mikroskopii dwufotonowej, która wykorzystuje wewnętrzną fluorescencję retinoidów, umożliwiając wizualizację struktur komórkowych RPE u żywych zwierząt. Wraz z dalszym rozwojem technika ta może dostarczyć nowych informacji na temat metabolizmu retinoidów i odpowiedzi na leczenie chorób oczu u ludzi.

Autorstwo: Grupa Zintegrowanej Biologii Strukturalnej

30.08.2022

Oblicze współczesnego człowieka renesansu: wywiad z dr Jakubem Bogusławskim, inżynierem laserów pożytecznych

Dr inż. Jakub Bogusławski to naukowiec pracujący nad nową generacją kompaktowych, femtosekundowych laserów światłowodowych do zastosowań biomedycznych. Obecnie jest adiunktem w grupie Obrazowania Optycznego w Międzynarodowym Centrum Badań Oka (ICTER) oraz adiunktem na Wydziale Elektroniki, Fotoniki i Mikrosystemów Politechniki Wrocławskiej. W ostatnim wywiadzie dla Poland Weekly kierownik ICTER prof. Maciej Wojtkowski określił Jakuba jako jednego z pionierów „nieosiągalnych dotąd rozwiązań”, którzy codziennie tworzą „małe cuda”, a gdy skończą jedno, zaczynają nowe wyzwanie, co „świadczy o ich wyjątkowości”. Jakub zajmuje się dziedziną nauki, która wzbudza wiele emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych, jest to sfera jak do tej pory mało rozumiana przez ogólnego odbiorcę, ale niezmiennie kojarzy się z rozwiązaniami przyszłości i nowoczesną technologią. Mamy świadomość, że lasery mogą być śmiercionośną bronią, ale mamy również wyobrażenie, że mogą być one wykorzystywane do innych celów. O jednym z tych pożytecznych zastosowań laserów rozmawiamy z dr inż. Jakubem  Bogusławskim. W tym wywiadzie opowiada nam on o tajnikach swojej pracy oraz przybliża wizerunek człowieka, który buduje lasery wykorzystywane dla dobra społeczeństwa.

Jakubie, pracujesz w Międzynarodowym Centrum Badań Oka (ICTER) projektując lasery. Jest to dość nieoczywiste połączenie, gdyż trudno jest na pierwszy rzut oka znaleźć wspólną płaszczyznę między tymi dwoma światami. Powiedz zatem, co łączy lasery i oczy oraz czy to połączenie nie jest destrukcyjne?

Wręcz przeciwnie. Z jednej strony jeśli przypomnimy sobie lasery prezentowane w filmach i wyobrazimy sobie, że wiązka laserowa trafia do ludzkiego oka, to nabierzemy obaw, że organ ten uległby nieodwracalnemu zniszczeniu. Nie ulegajmy jednak złudzeniu hollywoodzkiej fikcji. Oczywiście, przy odpowiedniej wielkości i dawce energii lasery mogą być szkodliwe dla ludzkiego organizmu. Jednak rozwój nauki i lepsze rozumienie funkcjonowania żywych organizmów pozwolił nam na stworzenie takich warunków, w których ten rodzaj energii jest nieszkodliwy, a nawet okazuje się pożyteczny. Przykładem może być wczesna diagnostyka chorób oczu, czy opracowanie nowych terapii okulistycznych.

Zatem na pytanie co łączy lasery i oczy odpowiedź brzmi: zetknięcie wiązki światła laserowego z ludzkim okiem może nam dostarczyć wiele użytecznych informacji. Jak to się odbywa? Wprowadzenie światła laserowego do oka, a konkretnie do siatkówki i warstwy nabłonka barwnikowego, skutkuje wzbudzeniem fluorescencji. Fluorescencja emitowana jest przez naturalnie występujące fluorofory, które tam się znajdują. Wyemitowane w ten sposób światło w drodze wyjściowej z oka jest rejestrowane użyciem bardzo czułego fotodetektora, czyli fotopowielacza. Układ elementów optycznych służący do tego rodzaju pomiarów nazywamy skaningowym oftalmoskopem laserowym, jest to system całkowicie nieinwazyjny i bezdotykowy. Najpierw doprowadza on światło lasera do oka we właściwy sposób, a później to światło, które z oka wychodzi, czyli fluorescencję, prowadzi do fotodetektora, znajdującego się poza okiem w ramach tego układu. Cały proces opiera się na prowadzeniu światła do i z oka, potem uzyskane dane przetwarzane są w komputerze i uzyskujemy obraz, który może następnie być analizowany i interpretowany. Jest to podobna geometria do tomografii OCT obecnie wykorzystywanej w gabinetach okulistycznych, tylko w tym przypadku używamy innego światła do wzbudzenia i rejestracji efektów zachodzących w oku, ten fenomen nazywamy fluorescencja ze wzbudzeniem dwufotonowym.

Opowiedz, czym się zajmujesz w swojej pracy.

Jestem inżynierem od laserów, zajmuję się konstrukcją i opracowywaniem nowych konfiguracji laserów femtosekundowych czyli takich, które generują bardzo krótkie impulsy światła. Ta właściwość w kontekście badań oka jest bardzo użyteczna, dlatego że rozwiązuje dotychczas istniejący problem braku dostępu do fluoroforów, które znajdują się w siatkówce. Siatkówka jest w tyle oka i zarówno w niej, jak i w nabłonku barwnikowym znajdują się różne fluorofory, które dostarczają informacji o funkcjonowaniu tej siatkówki, przez co możemy zidentyfikować, jakie zmiany tam występują. Technicznym wyzwaniem jest fakt, że fluorofory są pobudzane wykorzystując światło UV, ponieważ absorbują one światło w zakresie tych fal. Niemniej takim promieniowaniem nie można człowiekowi zaświecić do oka dlatego, że jest wysokoenergetyczne i od razu zupełnie zniszczyłoby ten narząd. Odkryliśmy, że wykorzystując impulsy ultrakrótkie w podczerwieni ten problem możemy rozwiązać za pomocą absorpcji dwufotonowej, czyli wykorzystując dwa fotony o dwukrotnie mniejszej energii, która jest bezpieczna dla ludzkiego oka. Za pomocą tej technologii możemy w sposób bezpieczny wprowadzić to światło do oka i uzyskać dostęp do tych fluoroforów, do których wcześniej dostępu nie mieliśmy. To jest uzupełnieniowa informacja, której w inny sposób, przynajmniej w tej chwili, nikt nie potrafi zdobyć w sposób bezpieczny dla wzroku człowieka. A do tego są właśnie potrzebne impulsy femtosekundowe, o odpowiednio dobranych parametrach: muszą być skalibrowane we właściwym zakresie spektralnym, bardzo krótkie, o specyficznej częstotliwości powtarzania. Takich laserów jak dotąd nie było, nie można ich było kupić, a my podjęliśmy się tego, by specjalny laser właśnie o tych parametrach, które są optymalne, zaprojektować i skonstruować. Cała grupa osób pod kierownictwem prof. Grzegorza Sobonia na Politechnice Wrocławskiej była zaangażowana w konstrukcję pierwszego lasera o wspomnianej specyfice. Mimo, że nie brałem udziału w pierwszych etapach, po dołączeniu do zespołu na Politechnice Wrocławskiej ponad rok temu, zajmuję się właśnie inżynierią i konstrukcją tego typu układów. Wszystkie podzespoły potrzebne do konstrukcji tego lasera są komercyjnie dostępne. Niemniej ze względu że jest to laser światłowodowy, jego budowa oparta jest na różnych typach światłowodów, które trzeba odpowiednio zaprojektować, a później połączyć i to promieniowanie w odpowiedni sposób ukształtować. Jest to autorska, wysoce precyzyjna i zaawansowana technologicznie sztuka inżynierii.

Jakie wartości przyświecają Ci w pracy naukowej?

Myślę, że byłaby to użyteczność. Chciałbym, żeby te rzeczy które robię, komuś po prostu do czegoś przydały, żeby tworzyć nowe możliwości, rozwiązywać faktycznie istniejące problemy. To, co robimy w ICTERze jest dobrym tego przykładem, bo nie jest to sztuka dla sztuki, albo nauka dla nauki, tylko na prawdę mamy konkretny problem do rozwiązania. Nasz cel jest bardzo fundamentalny, żeby chronić wzrok ludzi, żeby pomóc w diagnostyce chorób oczu i opracowywaniu nowych terapii okulistycznych.

Jakie są największe wyzwania i najpiękniejsze aspekty pracy naukowej?

Największym wyzwaniem dla wszystkich naukowców jest wiedzieć, czym się zająć, ponieważ przestrzeń kierunków w których można się poruszać jest olbrzymia, a ludzkość już bardzo dużo wie. Zidentyfikowanie problemu i określenie go, a później wybranie czy ta droga, którą chcemy obrać ma sens, czy jest komuś potrzebna, czy ma szanse się udać, czy w ogóle warto się tym zajmować, to jest chyba najtrudniejsze pytanie ze wszystkich. W szczególności, że po drodze są też olbrzymie koszty, bo te badania są bardzo kosztowne, dużo ludzi jest w nie zaangażowanych, wiele czasu jest temu poświęcone, a na początku w ogóle nie wiadomo, czy to ma sens, czy to się da zrobić, czy to nie okaże się zmarnowanym wysiłkiem. Z drugiej strony może to również prowadzić do tych najpiękniejszych aspektów pracy naukowej, ponieważ praca nad jakimś problemem naukowym może pójść w tak nieoczekiwanym kierunku, możemy napotkać mnóstwo zaskoczeń, niespodzianek, totalnie nieprzewidzianych zwrotów akcji. Możemy sobie coś planować, a później okazuje się, że jesteśmy zupełnie gdzie indziej niż myśleliśmy, że będziemy. Dla naukowca jest to fascynujące.

Opowiedz o swoich pasjach poza pracą.

Moją największą pasją jest jedzenie, czyli zarówno gotowanie, jak i samo jedzenie. Lubię czytać książki o kuchni, oglądać programy kulinarne, przy okazji podroży próbuję się dowiedzieć co jest typowym jedzeniem w danym miejscu i dlaczego ludzie to jedzą, to mnie interesuje. Poza tym również uprawiam sporty różnego rodzaju, takie jak bieganie, chodzenie po górach, rower, i sporty wodne, w szczególności windsurfing. Wziąłem udział w kilku maratonach.

Widzę, że Twoje oczy mają dwa odmienne kolory. Z czego wynika ta cecha kondycja i jak się czujesz, mając takie wyjątkowe oczy? Czy wpłynęło to na Twoją decyzję, by prowadzić badania właśnie nad wzrokiem?

Dr inż. Jakub Bogusławski. Zdjęcie: dr Karol Karnowski

Ten efekt nazywany jest heterochromią, czyli wadą genetyczną, która występuje u poniżej 1% populacji, ale nie wpływa na widzenie, ani nie ma innych skutków poza odmiennymi kolorystycznie tęczówkami. Czasem ktoś zauważy, że jedno z nich jest zielone, a drugie brązowe, ale większość osób w ogóle nie reaguje na moje oczy. To uwarunkowanie w ogóle nie wpłynęło na moją decyzję o pracy w ICTER, jestem tu właściwie przez przypadek. Zajmuję się oczami tylko dlatego że zajmuję się laserami, a użyteczność laserów w kontekście badań oka doprowadziła mnie do naszego centrum. Te lasery, które konstruuję mogą się przydać do tego, żeby coś więcej w ludzkim oku zobaczyć niż to, co mogliśmy widzieć dotychczas.

Jakie są Twoje plany zawodowe na kolejne 10 lat?

Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby wyniki mojej pracy były przydatne. Chcę konstruować urządzenia, które będą działały i które będą mogły być przez kogoś wykorzystywane. Chciałbym, aby te lasery mogły zrobić coś dobrego dla społeczeństwa. Moim marzeniem jest, aby te rzeczy które konstruuję były praktycznie wykorzystywane, przykładowo by nowe fluorescencyjne obrazowanie oka, można wykorzystać klinicznie i uzyskać informacje, dzięki którym uda się zdiagnozować wcześniej jakąś chorobę. Szerzej patrząc, chciałbym szukać nowych praktycznych zastosowań tych laserów, które potrafimy robić, bo są dość unikalne, żeby te ich cechy wykorzystać gdzieś, gdzie to ma naprawdę uzasadnienie. Taki laser jest dość skomplikowany, dość kosztowny, więc chciałbym szukać takich zastosowań, które dają na tyle dużo nowych informacji i możliwości, żeby to miało praktyczny sens, by ich używać.

W tej chwili, planuję rozwój swojej dalszej kariery w Polsce, można tu robić badania na bardzo dobrym poziomie, a dobrze się tu czuję. Jeździłem kilkukrotnie na staże naukowe za granicę, między innymi pracowałem na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine w grupie prof. Krzysztofa Palczewskiego, gdzie budowaliśmy podobny układ do tego, który mamy w Warszawie. Ponieważ funkcjonuje tam wydział okulistyki, działają firmy okulistyczne i pracują lekarze, za tym pośrednictwem będziemy tę metodę testować na pacjentach z chorobami oczu. Wcześniej kształciłem się również w Sztokholmie na Royal Institute of Technology KTH, na uniwersytecie Aalto w Finlandii oraz w Helmholtz-Zentrum z Dreźnie. Te wizyty dotyczyły opracowywania nowych typów laserów, lub rozwoju metod kształtowania impulsów.

Właśnie rozpoczynam realizację grantu finansowanego przez NCN, w którym wraz z moim 3-osobowym zespołem będę pracował nad nowej klasy laserem dla potrzeb dwufotonowej oftalmoskopii fluorescencyjnej. Chcemy stworzyć „inteligentny” laser femtosekundowy, który sam będzie potrafił dostosować swoje parametry do obrazowanego obiektu. Tytuł grantu to „Adaptacyjne źródło femtosekundowych impulsów dla wielofotonowej mikroskopii i oftalmoskopii fluorescencyjnej”, a projekt będzie realizowany na Politechnice Wrocławskiej. Więc realizacja tego grantu z pewnością jest jednym z planów na kolejne lata.

Dziękuję ci za ten wywiad, Jakubie. Jestem podbudowana Twoją postawą i życzę Ci powodzenia w realizacji wszystkich planów.

Pomimo że rozwija laserowe technologie przyszłości, które ukształtują postęp okulistyki, dr inż. Jakub Bogusławski jest skromnym naukowcem. Największą wartością, która przyświeca mu w pracy jest użyteczność nakierowana na rozwiązywanie istniejących problemów badawczych. Dzięki niej, przesuwa dotychczas istniejące granice nauki. Jakubowi i jego zespołom z Politechniki Wrocławskiej i ICTER zawdzięczamy wynalezienie laserów, których wiązką można w sposób nieszkodliwy świecić do ludzkiego oka, by zdobywać kluczowe informacje dla rozwoju wczesnej diagnostyki i opracowywania nowych terapii chorób oczu.

Wywiad z dr inż. Jakubem Bogusławskim przeprowadziła dr Anna Przybyło-Józefowicz

Zdjęcia: dr Karol Karnowski

10.08.2022

Sukces komunikacji nauki – wywiad z Brook Hardwick, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej ICFO

Nasi naukowcy, których wcześniejsza kariera związana była z ICFO, badawczym centrum doskonałości utworzonym w 2002 roku przez rząd i Politechnikę Katalonii, zawsze wysoko cenili ten instytut za profesjonalizm w każdym aspekcie jego działalności. W związku z tym obserwowaliśmy również dobre praktyki komunikacyjne ICFO, śledząc ich media społecznościowe, stronę internetową i biuletyny. Często zdarza się, że podziwiając czyjąś pracę, prędzej czy później znajdujemy sposób, by zbliżyć się i dowiedzieć się więcej, zgłębić tajniki ich praktyki zawodowej. Kilka miesięcy temu nawiązaliśmy bezpośredni kontakt z działem komunikacji korporacyjnej, którym od ponad 11 lat kieruje Brook Hardwick. Jesteśmy zaszczyceni, że Brook zgodziła się udzielić nam wywiadu i podzielić swoją dogłębną wiedzą i bogatym doświadczeniem w promowaniu badań i nauki. Jej wkład może przynieść korzyści zarówno nam, jak i innym ośrodkom RDI, ponieważ ICFO reprezentuje jedne z najlepszych europejskich standardów w zakresie PR-u nauki. Przejdźmy do wywiadu, podczas którego Brook odpowiada na pytania o tym, co jest najważniejsze w przekazywaniu wiedzy, o wyzwaniach i fascynujących aspektach jej pracy, oraz czego życzy sobie w przyszłości jako szefowa działu komunikacji korporacyjnej ICFO.

Czy Pani zdaniem lokalizacja wpływa na sposób przekazywania informacji o nauce?

Nasz zespół ds. komunikacji jest zróżnicowany pod względem pochodzenia, narodowości i wieku, lecz kiedy wspólnie pracujemy, jesteśmy kreatywni i bardzo produktywni – to wspaniałe środowisko pracy. Nasz dział odzwierciedla resztę naszego instytutu w ten sposób – kiedy połączysz wysoce zmotywowanych ludzi, którzy kochają to, co robią i lubią współpracować z osobami o różnych perspektywach, nie wiadomo, co wymyślisz!

Przez ponad 12 lat pracowała Pani w Instytucie Wyższych Studiów Biznesowych (IESE) w Barcelonie. Jakie są najważniejsze nauki i strategie PR tam nabyte, które przygotowały Panią do obecnego stanowiska w ICFO?

Oba instytuty stosują strategie oparte na doskonałości instytucjonalnej i dbałości o szczegóły, więc choć jeden z nich koncentruje się na biznesie, a drugi na tworzeniu osiągnięć naukowych na najwyższym międzynarodowym poziomie, niektóre z podstawowych założeń są takie same. Miałam zaszczyt pracować z wyjątkowo inteligentnymi i zmotywowanymi ludźmi oraz mieć możliwość dokumentowania ich postępów i historii. Całe moje dorosłe życie spędziłam w bardzo międzynarodowym otoczeniu, co ułatwiło mi znalezienie się na moim obecnym stanowisku w tym niesamowicie internacjonalnym instytucie. W związku z tym, przez lata nauczyłam się współpracować z koleżankami i kolegami z zupełnie innych środowisk niż moje – z pracownikami administracji, badaczami i studentami. Uważam, że aby pracować na stanowisku związanym z komunikacją, trzeba interesować się ludźmi, ich osiągnięciami i ambicjami. To dla mnie zawsze było najlepszą częścią tej pracy i stanowiło ważny punkt strategiczny dla obu tych instytucji.

Jakie są według Pani największe wyzwania, przed którymi stoją obecnie działy Komunikacji i PR instytucji naukowych?

Jest tak wiele wyzwań – „fake news” i niebezpieczeństwo „hype” na wstępie. Rzetelne dziennikarstwo naukowe konkuruje o uwagę odbiorców, którzy są przyzwyczajeni do „click-bait”/sensacyjnych historii. Oczywiście, musimy utrzymać standardy i skupić się na dokładności, jednocześnie znajdując nowe sposoby na dotarcie do szerszej publiczności i opowiedzenie naszej historii w angażujący sposób. Pracownicy ICFO prowadzą prace zarówno o charakterze naukowym, jak i aplikacyjnym w dziedzinach związanych z medycyną i biologią, zaawansowanymi technikami obrazowania, technologiami informacyjnymi i szeregiem sensorów środowiskowych, laserami przestrajalnymi i ultraszybkimi, naukami kwantowymi, fotowoltaiką oraz właściwościami i zastosowaniami nanomateriałów, takich jak grafen. Na tej długiej i niekompletnej liście znajduje się kilka bardzo seksownych rzeczy, ale czasami można odnieść wrażenie, że trzeba stoczyć walkę pod górę, aby media zwróciły na nas uwagę, jeśli nie ogłaszamy znalezienia lekarstwa na raka lub odkrycia nowej planety.

Jaki jest Państwa magiczny sposób na zainteresowanie szerokiej publiczności światem nauki?

Nie jestem pewna, czy mamy magiczny środek, ale powiedziałabym, że w zespole ds. komunikacji mamy szczęście zatrudniać świetnego pisarza naukowego z solidnym wykształceniem fizycznym, który jest tak samo podekscytowany ciekawymi odkryciami, jak członkowie zespołów badawczych ICFO i bardzo ciężko pracuje, aby upewnić się, że te pomysły są dobrze przekazywane szerokiemu gronu odbiorców. Dobrze jest mieć w zespole kogoś, kto „mówi językiem” nauki. Coraz więcej pracujemy z multimediami i upewniamy się, że posiadamy silną obecność cyfrową, aby nasze wiadomości docierały do docelowych odbiorców. Przyświecają nam również inne cele popularyzacyjne. Mamy niesamowity i proaktywny zespół ds. transferu wiedzy i technologii, który aktywnie wspieramy w dziale komunikacji. Niektórzy członkowie zespołu koncentrują się na działaniach informacyjnych skierowanych do szkół i ogółu społeczeństwa, a inni ściśle współpracują z firmami, aby przenieść osiągnięcia naukowe z laboratorium do przemysłu. Transfer wiedzy i technologii jest częścią głównej misji ICFO jako instytutu.

Jak naukowcy z Państwa instytucji podchodzą do promocji osiągnięć badawczych i co najlepiej sprawdza się w kontekście zachęcania ich do pełnej współpracy z Pani wydziałem?

Nasz dyrektor zawsze dostrzegał wagę komunikowania „high-impact science” – dobrze jest mieć wsparcie z góry, gdy trzeba przekonać bardzo zajętego naukowca do udziału w inicjatywie informacyjnej. Jednak większość badaczy ICFO cieszy się, gdy ich ważne odkrycia znajdują się w centrum uwagi i wie, że jesteśmy tu po to, by pomóc. Jednocześnie konkurencyjne agencje grantowe mają coraz większe wymagania, jeśli chodzi o rozpowszechnianie wyników projektów. Nawet najbardziej małomówny naukowiec rozumie, że ogół społeczeństwa finansuje naukę i powinien wiedzieć, na co przeznaczane są pieniądze z podatków.

Co według Pani składa się na pięć kluczowych elementów sukcesu w popularyzacji nauki?

a. Świetny materiał wyjściowy (fajna nauka).
b. Naukowcy, którzy umieją w prosty sposób wytłumaczyć swoje badania.
c. Prezentowanie nauki w różnorodnych formatach (filmy, infografiki, zdjęcia, insta-stories), aby dostarczyć społeczeństwu „łatwych” sposobów przyswajania i rozumienia nauki.
d. Znalezienie właściwych partnerów – na rynku są dziennikarze wykonujący wspaniałą pracę i influencerzy mediów społecznościowych, którzy chętnie angażują się w nowe pomysły. Te relacje są ważne.
e. Kreatywne jednostki „outreach”, które współpracują z nauczycielami i szkołami, aby przedstawić skomplikowane tematy młodym umysłom.

Jakie jest Pani największe marzenie jako dyrektora działu komunikacji korporacyjnej ICFO, jaki wpływ chciałaby Pani osiągnąć w społeczeństwie?

Moim marzeniem jest, aby każdy mieszkaniec Barcelony był tak samo dumny z nauki produkowanej w jego mieście, jak z piłki nożnej rozgrywanej na Camp Nou.

W imieniu ICTER bardzo dziękuję za cenne spostrzeżenia, Brook.

Choć nasze instytucje różnią się znacząco pod względem wielkości – w ICFO działa dwadzieścia pięć grup badawczych, podczas gdy w ICTER jest ich pięć – łączy nas zasadnicze podobieństwo: zespoły komunikacyjne obu ośrodków z pasją przekazują informacje o przełomowych badaniach i odkryciach naukowych w taki sposób, aby każdy mógł zrozumieć ich znaczenie, istotę i wpływ na poprawę zdrowia, postęp wiedzy i rozwój ludzkości.

Brook Hardwick. Fotograf: ICFO| Vanessa Montero.

Wywiad poprowadziła dr Anna Przybyło-Józefowicz, Menedżer ds. Komunikacji i PR-u ICTER.

19.07.2022

Jak zahamować śmierć fotoreceptorów? Nowy sposób walki z retinopatią barwnikową

Dlaczego fotoreceptory w siatkówce umierają? Czy proces ten można zahamować? Badania przeprowadzone przez międzynarodowy zespół naukowców, z udziałem dr Andrzeja Foika z ICTER, mogą pomóc opracować terapie spowalniającą utratę wzroku.

Zwyrodnienia siatkówki to szerokie pojęcie i są one jedną z głównych przyczyn ślepoty na świecie – niektóre mają podłoże genetyczne. Mutacje powodujące śmierć fotoreceptorów są dobrze znane, ale patofizjologii w obrębie siatkówki i na drodze wzrokowej do tej pory nie udawało się rozszyfrować we wczesnych stadiach choroby.

W pracy „Visual System Hyperexcitability and Compromised V1 Receptive Field Properties in Early-Stage Retinitis Pigmentosa in Mice” opublikowanej w eNeuro naukowcy przyjrzeli się funkcjom wzrokowym siatkówki, śródmózgowia i kory wzrokowej. Autorami pracy są: Henri Leinonen, David C. Lyon, Krzysztof Palczewski i Andrzej Foik z ICTER. Badania te mają ogromną wagę, bo mogą doprowadzić do opracowania nowych metod diagnostycznych chorób oczu powodujących ślepotę.

„Stwierdziliśmy, że układ wzrokowy adaptuje się do utraty fotorecepcji poprzez zwiększenie czułości, ale jednocześnie staje się szkodliwie nadpobudliwy. Zrozumienie tego mechanizmu może doprowadzić do terapeutycznej ochrony i przywrócenia widzenia” – mówi dr Andrzej Foik z ICTER.

Skąd się biorą zwyrodnienia siatkówki?

Zwyrodnienia siatkówki to szereg chorób oczu, którym towarzyszy degradacja siatkówki (utrata funkcji fotoreceptorów). Najczęstszymi postaciami zwyrodnień siatkówki jest zwyrodnienie plamki żółtej (AMD; Age-Related macular Degeneration) i retinopatia barwnikowa (RP; Retinitis Pigmentosa). Stanowią one całkowite przeciwieństwa, bo w przypadku AMD dochodzi do utraty widzenia centralnego, a podczas retinopatii barwnikowej chory przestaje widzieć obwodowo.

Siatkówka jest światłoczułą warstwą wyściełającą wnętrze oka, w której znajdują się fotoreceptory (czopki i pręciki), wyłapujące światło i przekształcające ją w impulsy elektryczne, które nerwem wzrokowym są przekazywane do mózgu. Tak widzimy świat. Centralną częścią siatkówki jest plamka żółta, czyli obszar o średnicy ok. 5 mm, w którym znajduje się najwięcej fotoreceptorów – czopków. To właśnie plamka żółta odpowiada za najostrzejsze widzenie.

Zwyrodnienie plamki żółtej (AMD) to choroba, w której dochodzi do postępującego obumierania fotoreceptorów skupionych w plamce żółtej. Skutkuje to pogorszeniem widzenia centralnego oraz zniekształceniem obrazu. AMD jest uznawane za najczęstszą przyczynę nieodwracalnej utraty wzorku po 50. roku życia. Dlatego właśnie bardzo ważne jest jak najwcześniejsze zdiagnozowanie AMD, bo wdrożenie odpowiedniego leczenia daje szanse na zahamowanie postępu choroby.

Z kolei retinopatia barwnikowa (RP) to dziedziczona choroba siatkówki oka, która często wchodzi w skład zespołów genetycznych. Podczas jej rozwoju, w dnie oka pojawiają się skupiska barwnika (początkowo niewielkie), które z czasem zagęszczają się, uniemożliwiając prawidłowe widzenie. Choroba ta jest niezwykle podstępna i wielu doświadczonych okulistów ma problemy z jej prawidłowym zdiagnozowaniem. Chorym na retinopatię barwnikową często pozostaje jedynie widzenie „tunelowe”, czyli ograniczone widzenie centralne, które z czasem się pogarsza. Niestety, nie ma skutecznych sposobów leczenia retinopatii barwnikowej, choć na świecie są testowane eksperymentalne terapie genowe.

Nadpobudliwość drogi wzrokowej

W pracy „Visual System Hyperexcitability and Compromised V1 Receptive Field Properties in Early-Stage Retinitis Pigmentosa in Mice” międzynarodowemu zespołowi uczonych udało się podejrzeć procesy zachodzące we wczesnym stadium retinopatii barwnikowej. Naukowcy wykorzystali różne techniki diagnostyczne – elektroretinografię (ERG), pomiar odpowiedzi optomotorycznej (OMR), wywołane potencjały wzrokowe (VEP) oraz elektrofizjologię pojedynczych neuronów w pierwotnej korze wzrokowej (V1) u myszy RhoP23H/WT, będących zwierzęcym modelem retinopatii barwnikowej.

Gryzonie podzielono na dwie grupy: młode (miesięczne) i dorosłe (trzymiesięczne). Odnotowano zauważalną nadwrażliwość na światło (30% wyższe wartości ERG) i nadpobudliwość wzrokową w korze nowej u wszystkich myszy RhoP23H/WT – efekt był jednak bardziej widoczny w przypadku zwierząt młodych.

„Nasze dane sugerują, że we wczesnym okresie RP droga wzrokowa ulega nadpobudliwości. Może to mieć zarówno kompensacyjne, jak i szkodliwe konsekwencje dla zachowania wzrokowego. Dalsze badania nad mechanizmami nadpobudliwości są uzasadnione, ponieważ mogą one prowadzić do interwencji terapeutycznych w RP” – dodaje dr Andrzej Foik z ICTER.

Pełne zrozumienie retinopatii barwnikowej daje większe szanse na zahamowanie postępu choroby. Wcześniejsze badania wykazały, że bardzo duże dobowe dawki witaminy A (15 000 IU/d) mogą spowolnić postęp RP o około 2% rocznie, ale taką interwencję trzeba dobrze przemyśleć, bo witamina A nie jest obojętna dla naszej wątroby. Dzięki badaniom, w których brał udział dr Andrzej Foik, w przyszłości możliwe będzie określenie, kto jest w grupie ryzyka RP, zanim choroba zacznie się jeszcze ujawniać.

Autor notki prasowej: Marcin Powęska

Zdjęcia: dr Karol Karnowski

Publikacja:

Henri Leinonen, David C. Lyon, Krzysztof Palczewski, Andrzej T. Foik
Visual System Hyperexcitability and Compromised V1 Receptive Field Properties in Early-Stage Retinitis Pigmentosa in Mice, eNeuro 14 June 2022, 9 (3) ENEURO.0107-22.2022; DOI:
https://doi.org/10.1523/ENEURO.0107-22.2022

18.07.2022

Projekt Maestro finansowany przez NCN: odkrycie nowej metody STOC-T do obrazowania

W ramach projektu zaproponowaliśmy nowe podejście do kontroli spójności światła używanego w obrazowaniu. Ten nowatorski pomysł, który zweryfikowaliśmy eksperymentalnie, został wykorzystany do obrazowania skóry, rogówki i siatkówki ludzkiego oka in vivo. W efekcie stworzyliśmy nową metodę obrazowania obiektów biologicznych, którą nazwaliśmy przestrzenno-czasową tomografią optyczną (ang. spatio-temporal optical coherence tomography (STOC-T)).

W naszych pracach przeprowadziliśmy badania podstawowe wprowadzając specyficzny opis zjawiska rozpraszania światła z wykorzystaniem jego własności statystycznych (spójność przestrzenna i czasowa). Zaproponowaliśmy eksperymenty weryfikujące poprawność wprowadzonego modelu. Z układu eksperymentalnego powstał również układ laboratoryjny demonstrujący możliwości nowej metody w obrazowaniu biomedycznym. Pokazaliśmy możliwości zastosowania nowej metody do obrazowania przyżyciowego, co potwierdziło poprawność tez postawionych w tym projekcie. 

Praktyczne skutki naszych badań zademonstrowaliśmy na przykładzie obrazowania oka ludzkiego. W przypadku obrazowania rogówki dzięki STOC-T mogliśmy znacząco wydłużyć czas ekspozycji nie narażając położonej głębiej, delikatnej siatkówki. Jednocześnie pozwala nam to na zachowanie wysokiej wartości mocy światła, która pozwala na zobaczenie bardzo słabego rozproszenia wstecznego od rogówki. Dodatkowo objętościowy charakter zbieranych danych pozwolił na optyczne „spłaszczenie” krzywizny rogówki i uzyskanie wyjątkowo ostrych obrazów wszystkich tworzących ją warstw w całym przekroju. To niełatwa sztuka, bo przejrzystość rogówki, choć pozwala na zaglądanie do wnętrza oka, wcale nie ułatwia badania jej samej.

W przypadku obrazowania siatkówki pokazaliśmy, że możemy przeniknąć głębiej do obszarów pod siatkówką, których nie można było dotąd obrazować. Zastosowanie STOC-T do obrazowania siatkówki pozwoliło nam w szczególności na rekonstrukcję morfologii czopków w ludzkim oku. Ponadto, dzięki zastosowaniu superszybkiej kamery rejestrującej dziesiątki tysięcy klatek na sekundę, możemy błyskawicznie rejestrować obrazy.  Nasza metoda STOC-T pozwala na uchwycenie siatkówki w ułamku sekundy i zarejestrowanie całej jej głębi w niezwykle wysokiej, niespotykanej dotąd rozdzielczości. Pacjent nie zdąży nawet mrugnąć, a jego oko już jest zobrazowane i to z dokładnością pozwalającą oglądać nawet pojedyncze komórki. A gdyby nawet poruszył okiem, urządzenie, a raczej komputer, skompensuje ten ruch, wciąż dając ostry obraz. Do tego nasz aparat nie ma ruchomych części, a dzięki modulacji fazy wiązki laserowej możemy wykorzystywać większe moce bez szkody dla głębiej położonych tkanek oka.

Tekst: prof. Maciej Wojtkowski and dr Dawid Borycki

12.07.2022

Wizyta prof. Brendana Kennedy

Profesor Brendan Kennedy z University of Western Australia, uznany ekspert w dziedzinie optyki biomedycznej i obrazowania biomechaniki tkanek, wieloletni współpracownik prof. Macieja Wojtkowskiego i dr Andrei Curatolo, odwiedził laboratoria ICTER przy Skierniewickiej 4 lipca 2022 roku. Oto kilka zdjęć z wizyty w laboratoriach, gdzie prof. Kennedy zobaczył kilka układów obrazowania w niektórych projektach grup Physical Optics and Biophotonics oraz Image-guided Devices for Ophthalmic Care. Dr Andrea Curatolo, dr Karol Karnowski, dr Piotr Ciąćka, mgr Maciej Wielgo i mgr Wiktor Kulesza zaprezentowali najnowsze osiągnięcia badawcze.

Podczas wizyty w naszym centrum prof. Brendan Kennedy udzielił również krótkiego wywiadu na temat PR-u nauki, swoich związków z Polską oraz mocnych stron polskich naukowców.

– Profesorze, wspomniał Pan o znaczeniu pozytywności dla naukowców, czy może Pan rozwinąć tę myśl?

Z mojego doświadczenia wynika, że naukowcy często spędzają całe dnie w laboratoriach, zwłaszcza doktoranci i postdocy, i czasami trudno jest uzyskać impact, jaki starają się wywierać jako badacze. Kiedy instytut ma jasną strategię upubliczniania prowadzonych badań, może to naprawdę dać naukowcom impuls i rodzaj pewności, że praca, którą wykonują, będzie miała wpływ na świat.

Jak wygląda australijski sposób na PR w nauce? Czego możemy się od Was nauczyć?

Myślę, że każdy ma swój własny, specyficzny styl. Ja pochodzę z Irlandii, więc kiedy pojechałem do Australii, zobaczyłem, że robią rzeczy inaczej i dla mnie jedną z największych różnic między Australią a Europą jest pozytywność. To podejście pomaga również badaczom czuć się pewniej, że to, co robią, jest dobre, myślę, że bycie pozytywnym i promowanie tego, co robią, przychodzi Australijczykom bardziej naturalnie. Tak więc w polskim kontekście nie jestem pewien, jak to dokładnie działa, ale jestem przekonany, że ten sposób może mieć również pewne pozytywne skutki.

Czy ma Pan jakieś polskie powiązania?

Tak, moja żona pochodzi z Polski, więc pierwszy raz przyjechałem tu osiemnaście lat temu. W tym czasie widzę wiele zmian, zarówno w społeczeństwie, jak i w badaniach naukowych. Zmiany na lepsze: o wiele łatwiej jest się poruszać i zwiedzać miejsca, również ilość osób mówiących po angielsku jest teraz o wiele większa niż wcześniej.

– Jakie są dla Pana trzy najlepsze cechy polskich naukowców?

Myślę, że jedną z nich jest dbałość o szczegóły, rygor. Pracowałem z kilkoma polskimi naukowcami: Maciejem Wojtkowskim, Karolem Karnowskim, Maciejem Szkulmowskim i innymi; i zauważyłem, że ich głębokie zrozumienie aspektów technicznych pozwala polskim naukowcom dotrzeć do wielu szczegółów, i to jest jedna rzecz, która naprawdę mnie ujmuje. Dla mnie polscy naukowcy są również pasjonatami, jeśli pracują nad czymś, co jest motywujące, robią to naprawdę ciężko. Kolejnym ważnym aspektem jest zespół; kiedy przyjaźnisz się z Polakami, pomaga to pracować o wiele intensywniej; ta mentalność zespołowa jest czymś, co również zauważyłem. Mądrym sposobem jest to, że jeśli zdajemy sobie sprawę, że możemy osiągnąć nasze osobiste cele bardziej, jeśli pracujemy razem, to jest to o wiele lepsze.

Widzę, że jest Pan prawdziwym strategiem (śmieje się). Bardzo dziękuję za komentarz, profesorze Brendanie Kennedy.

Wywiad przeprowadziła dr Anna Przybyło-Józefowicz.

29.06.2022

Czerwiec jest Miesiącem Świadomości Zaćmy

Choroba ta objawia się zmętnieniem soczewki, pogorszeniem ostrości widzenia i poważnie wpływa na jakość życia, powodując między innymi trudności w czytaniu. Zaćma, która może doprowadzić do całkowitej utraty wzroku, częściej dotyka osoby po 60. roku życia. Jednak liczba młodszych pacjentów również jest pesymistyczna.

International Centre for Translational Eye Research, ICTER prowadzi intensywne badania w zakresie wielu chorób oczu. Wśród nich znajduje się zaćma, dotykająca według ostatniego raportu WHO (World report on vision; https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/blindness-and-visual-impairment, opublikowanego w 2019 r.) 65,2 mln ludzi na całym świecie. W #Polska liczba chorych jest również niepokojąco wysoka – przekracza 800 tys. osób. Tylko w 2019 r. przeprowadzono ponad 300 tys. operacji usunięcia zaćmy.

Ze względu na czas wystąpienia objawów, zaćmę można podzielić na kilka rodzajów. Niemowlęca (wrodzona) rozwija się w ciągu pierwszego roku życia, młodzieńcza ujawnia się w pierwszej dekadzie życia, przedstarcza – przed 45. rokiem życia, podczas gdy symptomy w zaćmie starczej (związanej z wiekiem), pojawiają się jeszcze później.

Do czynników predysponujących do patogenezy zaćmy należą: wiek, nadużywanie alkoholu, palenie tytoniu, otyłość, wysokie ciśnienie krwi, wcześniejsze urazy oczu, rodzinne występowanie zaćmy, duże narażenie na promieniowanie UV (słoneczne), cukrzyca, promieniowanie rentgenowskie i leczenie onkologiczne. Oprócz czynników środowiskowych i związanych ze stylem życia, na rozwój zaćmy wpływa wiele mutacji. W około 10% zmapowanych loci nie zidentyfikowano genu sprawczego. Wsród pozostałych, około 50% stanowią mutacje w genach kodujących krystaliny soczewki, 10% w czynnikach transkrypcyjnych, 15% w connexinach, 5% w filamentach pośrednich i akwaporynie 0 oraz 10% w wielu innych genach [doi: 10.1111/cge.12182]. Dziedziczenie poszczególnych mutacji w różnych rodzinach lub nawet w obrębie tej samej rodziny może prowadzić do radykalnie różnych fenotypów zaćmy (morfologii i nasilenia objawów), co wskazuje, że w postępie choroby mogą brać udział dodatkowe czynniki genetyczne lub środowiskowe [doi: 10.1111/cge.12182].

Jedyne skuteczne obecnie leczenie zaćmy to zabieg chirurgiczny. W większości przypadków jest on zalecany, gdy choroba zaczyna znacząco wpływać na jakość życia lub zaburzać zdolność do wykonywania normalnych codziennych czynności. Jak w każdej chorobie, regularne kontrole lekarskie i samodyscyplina pacjentów mają kluczowe znaczenie dla prawidłowego prowadzenia leczenia, w tym dla podjęcia decyzji o operacji w odpowiednim momencie rozwoju choroby.

Wierzymy, że wyniki codziennej pracy naukowców w ICTER pomogą wielu ludziom chorującym na zaćmę na całym świecie. Dzięki interdyscyplinarnemu charakterowi naszego zespołu staramy się konstruować nowe narzędzia diagnostyczne, nowoczesne narzędzia chirurgiczne, poszukiwać nowych terapii farmakologicznych i genowych, odkrywać połączenia między komórkami dróg wzrokowych i wreszcie poszukiwać nieznanych molekularnych mechanizmów patogenezy.

Claude Monet – Water Lilies

*Wśród osób cierpiących na zaćmę było wiele znanych osób, w tym francuski malarz i twórca malarstwa impresjonistycznego Claude Monet (1840-1926;) czy żyjący w naszych czasach John Goodman, aktor nagrodzony Oscarem.

Autorem tekstu jest dr Magdalena Banach-Orłowska, Koordynatorka Grupy Genomiki Obliczeniowej.

22.06.2022

Z drugiej strony obiektywu: poznać naukowca przez pryzmat pasji

Na co dzień był uśmiechniętym, lecz enigmatycznym kolegą z pracy. Przy ekspresie do kawy w socjalnej kuchni można było z nim porozmawiać o ciekawostkach naukowych, o kinematografii i o szeroko pojętym życiu. Jednak odzywał się dopiero zapytany. Najczęściej mocno zamyślony i skupiony, robił sobie czarną kawę w metalowym kubku z napisem „Najlepszy Tato” i rysunkiem planet przypominającym ilustracje z „Małego Księcia”. W poniedziałki rano pytał mnie grzecznościowo i lakonicznie, jak minął weekend. Odpowiadając czułam, że bardziej obserwuje niż słucha. Ciężko było poznać osobowość i zainteresowania Karola… aż pewnego razu, całkiem przypadkiem, odkryłam że interesuje się fotografią. Wtedy zaczęła się przygoda, która nabiera coraz większego rozpędu i chyba nawet sam Karol nie oczekiwał, że zaprowadzi nas promocyjnie tak daleko.

Personel administracji centrum na spotkaniu ICTER & ISC 2022 Annual Meeting. Zdjęcie: Karol Karnowski.

Kiedy zaczynałam pracę na stanowisku ds. komunikacji i PR, Karol nie powiedział ani słowa, a ja nawet nie kojarzyłam jego twarzy. Odczekał cały mój okres próbny w ICTER, jakby on również w duchu oceniał, czy się sprawdzę. Nic dziwnego – nie jestem naukowcem, a miałam komunikować światu, jaki jest cel prowadzonych w centrum badań naukowych. Weryfikacja po trzech miesiącach wypadła pozytywnie i wówczas Karol niespodziewanie pojawił się w moim biurze, sąsiadującym z jego officem. Z luźnej rozmowy wynikło, że odbył staż postdoktorski w Australii. Z fascynacją zaczął opowiadać o tym, jak kreatywnie i umiejętnie promowała się tamtejsza uczelnia University of Western Australia, pokazał mi filmik, na którym studenci biegają po całym świecie goniąc za swoimi marzeniami, nie dając się ani pokonać, ani zniechęcić trudnym warunkom – rozgrzanej do czerwoności pustyni, szalejącemu huraganowi, syberyjskim zaśnieżonym stepom, czy cementowej, nowojorskiej dżungli. Błysk w oku Karola dał mi do myślenia, że oto stał przede mną nieoszlifowany diament PR-owy, pełen pasji i pomysłów na promocję naszego centrum godną najlepszych australijskich uczelni. Postanowiłam w duchu, że stworzymy warunki, żeby ten diament oszlifować.

Nie musieliśmy ani długo czekać, ani specjalnie się wysilać, choć byliśmy do tego skłonni. Wkrótce pojawił się projekt wywiadu z naukowcami ICTER do magazynu MIT Management Review Polska i wystąpiła potrzeba zaprezentowania kilku zdjęć do zobrazowania tekstu. Nie mieliśmy tych fotografii, ale mieliśmy Karola. Poproszony o ich zrobienie, nie tylko zgodził się chętnie, ale zaangażował całe centrum, dyrekcję naszego macierzystego Instytutu Chemii Fizycznej i pół dzielnicy Wola w swoją autorską sesję fotograficzną. Był lipiec, słońce lało się żarem z nieba za oknami, a w biurach mroziła nas klimatyzacja. Karol przyjechał do pracy obarczony profesjonalnym sprzętem (aparat z obiektywami, statyw, lampy błyskowe) i zaczął sypać pomysłami na ujęcia fotograficzne jak magik sięgający po coraz to nowsze triki, by zaczarować publiczność. Asystując mu zwoływałam naukowców pracujących w open-space na Skierniewickiej do laboratoriów w celu obsługi urządzeń i pozowania do zdjęć. Ze wzruszeniem patrzyłam jak młodsi i starsi uczeni aktywnie i z ogromnym entuzjazmem brali udział w sesji. Wszyscy stanęli do tego wyzwania ramię w ramię zdając sobie sprawę, jak ważne jest pokazanie zewnętrznym odbiorcom, czym zajmujemy się w ICTER oraz dlaczego wyniki badań publikowane w światowej klasy magazynach naukowych (Nature, Optics Letters czy eNeuro, itd.) i najnowszej generacji rozwiązania technologiczne, jakie tworzymy przekładają sią pozytywnie na jakość życia i stan wzroku społeczeństwa.

ICTER & ISC 2022 Annual Meeting. Zdjęcie: Karol Karnowski.

Jednak Karol dopiero się rozkręcał. Okazało się, że spędził kilka poprzedzających sesję popołudni na spacerach po Woli w poszukiwaniu najlepszych miejscówek dla fotograficznych kadrów. Kiedy dołączyli do nas kierownik ICTER prof. Maciej Wojtkowski i dyrektor Adam Kubas z IChF PAN, ruszyliśmy na artystyczny spacer. Szliśmy nieznanymi mi dotąd zakamarkami i tylnymi uliczkami tak długo, aż natrafiliśmy na ogródek kawiarniany w paryskim stylu, gdzie zatrzymaliśmy się na café au lait. Karol w tym czasie intensywnie pracował, pojawiając się i znikając, raz za drzewem, raz na trawie w pozycji leżącej, w poszukiwaniu idealnego zdjęcia lidera naszego centrum i nadrzędnej nam jednostki, zrzeszonej w Polskiej Akademii Nauk. Następnie udaliśmy się w okolice nowoczesnych wieżowców, którymi Warszawa dorównuje skandynawskim budowlom biznesowym. Karol był w swoim żywiole, przekazywał instrukcje odnośnie ustawienia ciała naszym modelom. Wracając zaprowadził nas jeszcze pod budynek z fakturą starej cegły, kontrastującej z wszechobecną giełdową scenerią, oraz do pobliskiego tunelu między budynkami, gdzie zrobił najlepsze zdjęcie prof. Wojtkowskiego, jakie do tej pory widziałam.

Prof. Adam Kubas i Prof. Maciej Wojtkowski – Wola, Warszawa. Zdjęcie: Karol Karnowski.

Kilka dni po sesji Karol przekazał nam 90 zdjęć i prawa autorskie na potrzeby promocji centrum. Mimo, że działał hobbystycznie, wykonał pracę w sposób w pełni profesjonalny, a ICTER w końcu doczekało się zdjęć na takim poziomie, na jaki zasługuje.

Teraz pora, by oddać głos samemu Karolowi, aby opowiedział nam o tym, jak narodziło się jego zamiłowanie do fotografii i co przez nie pragnie przekazać światu.

Karol Karnowski.

Karolu, czemu fotografujesz? Skąd wzięła się ta pasja?

Trudne pytanie. Fotografuję, bo lubię, bo mnie to relaksuje i dlatego, że dzięki zdjęciom mogę sprawić radość innym. Wiele moich zdjęć wisi na ścianach u rodziny i znajomych. Ponadto zawsze czułem, że gdzieś tam wewnątrz tli się dusza artysty, a to zajęcie pozwala mi część tej duszy pokazać na zewnątrz.

Wiesz Aniu, dzięki fotografii można kreować swoje światy. Dziesięć osób może widzieć ten sam widok, a dziesięciu fotografów pokaże na zdjęciach dziesięć innych światów. W Toruniu, mieście, gdzie studiowałem, brałem udział w tzw. Spacerach Fotograficznych. Ideą spacerów są cykliczne spotkania pasjonatów fotografii (od kompletnych amatorów po doświadczonych zawodowców). W takich grupach odwiedzaliśmy wybrane dzielnice Torunia, aby uwiecznić je na wiele indywidualnych sposobów na fotografiach. Torunianie odwiedzający wystawy naszych zdjęć byli zachwyceni i często wzruszeni jak fajnie, nieszablonowo można pokazać, często nieatrakcyjne na pierwszy rzut oka zakamarki Miasta Aniołów.

Ponieważ od dziecka czułem w sobie cząstkę artysty, próbowałem różnych rzeczy, aż znalazłem swą wewnętrzną przystań: fotografię. W 2007 roku kupiłem pierwszy porządny aparat i zacząłem robić zdjęcia, głównie rodzinie. Kiedy złapałem bakcyla, zacząłem inwestować w obiektywy, dużo czytać i eksperymentować. Dobrze znać teorię, ale najlepsza jest praktyka. Robiłem niezliczone błędy, odkrywam co działa i gdzie mogę popłynąć z fantazją. Dzięki metodzie prób i błędów mam wydaje się większe wyczucie jak podejść warsztatowo do efektów na zdjęciu, które chcę uzyskać.

Karol Karnowski.

Jak bycie naukowcem wpływa na Twoją wrażliwość i warsztat fotograficzny?

To, co robię w codziennej pracy pozwala mi lepiej zrozumieć technikę, bo zajmowanie się optyką wpływa na techniczne aspekty fotografii. Przy konstrukcji różnych układów optycznych zawsze jest trochę kombinowania, poszukiwania nowych rzeczy. Na przykład mój aktualny projekt fotograficzny skupia się na symetrii uzyskanej przez proste manipulacje obrazem. Dzięki wyćwiczonej metodzie tworzę nowe światy. Myślę, że wyrobiłem sobie pewien zmysł i czasem patrzę na kadr, który chcę uwiecznić właśnie pod kątem wykorzystania w moim symetrycznym projekcie.

Poza tym dzięki pracy naukowej mam szczęście podróżować, poznawać różne światy, ludzi, przyzwyczajenia inne niż u nas w kraju i to wpływa na to, jak patrzę na świat i pozwala mi robić zdjęcia, jakich nie zrobiłbym zostając w kraju.

Piotr Węgrzyn w obiektywie Karola Karnowskiego.

Stoisko ICTER na Fotonicznych Targach Pracy, Politechnika Warszawska. Zdjęcie: Karol Karnowski.

Co chcesz przekazać, kiedy fotografujesz wydarzenia i pracę naukowców z ICTER?

Od początku studiów doktoranckich robiłem dużo zdjęć w celach dokumentacyjnych lub promocyjnych, np. do plakatów na konferencje. Fotografując pracę badaczy i naukowców w ICTER chciałbym pokazać, że jesteśmy normalnymi i fajnymi ludźmi – co jest zgodne z prawdą. Chcę odzwierciedlić na obrazie to, że potrafimy się dobrze bawić wykonując skomplikowane eksperymenty również robiąc zdjęcia oraz to, że realizujemy ekstra rzeczy i mamy super sprzęt, dzięki któremu kreujemy magiczny świat.

Podczas ostatniej sesji z Piotrem Węgrzynem mieliśmy obawy czy uzyskamy pożądany efekt na zdjęciach. Bawiliśmy się wybornie malując światłem i mieliśmy wielką frajdę, że Photoshopowe efekty uzyskujemy bezpośrednio na zdjęciu.

Piotr Węgrzyn w laboratorium optycznym centrum, zdjęcie: Karol Karnowski.

Rok temu zaczynałeś robić zdjęcia dla ICTER. Twoja pierwsza sesja została opublikowana w MIT Sloan Management Review Polska. Pamiętam te zdjęcia z labów, były spokojniejsze, bardziej nastawione na pokazanie całości grupy, jak największej ilości sprzętu, ustawione. Były ładne, ale zachowawcze. Z czasem coraz bardziej udoskonalałeś się technicznie i artystycznie. Twoja ostatnia sesja zdjęciowa obrazująca notkę prasową do naszej publikacji w Optics Letters trafiła na łamy Phot.org i EurekAlert docierając do 4.8 mln odbiorców. Te zdjęcia są zupełnie inne: ryzykanckie, z pazurem, pierwiastkiem szaleństwa, zaskakujące, olśniewające grą świateł i ruchu. Co stoi za tą metamorfozą Twojego oblicza jako fotografa?

Trudno tutaj dać szybką i prostą odpowiedź. Sesja do MIT była realizowana trochę na szybko i bez większego przygotowania. Jak zauważyłaś ujęcia były bardziej wypełnione ludźmi. W dość ciasnych przestrzeniach laboratoryjnych nie ma zbyt dużego pola do popisu przy większej liczbie ludzi. Ponadto, była to moja pierwsza sesja tego typu z zamysłem użycia zdjęć do jakiegoś popularnego artykułu. Robiłem wcześniej jakieś zdjęcia w laboratoriach, ale to raczej tak przy okazji.

Ostatnia sesja, gdy fotografowałem Piotra – szczególne podziękowania dla Bartka Bałamuta za pomoc przy tej sesji – była inna. Przede wszystkim fotografowałem jedną osobę. Mieliśmy więcej czasu na próby, ustawienia, więcej czasu na szalone pomysły. Sesja miała też bardziej sprecyzowaną tematykę – miała dotyczyć konkretnej publikacji. Myślę, że dlatego bardziej się do niej przygotowywałem niż do wcześniejszej sesji typu „zróbmy jakieś zdjęcia w labie”. Niewątpliwie pomógł fakt, że dobrze rozumiem eksperymenty opisane we wspomnianej publikacji.

Piotr Węgrzyn w obiektywie Karola Karnowskiego.

Czy można powiedzieć, że specjalizujesz się w fotografii nauki?

Po pierwszych zdjęciach (tych przeznaczonych do publikacji w MIT) pojawiły się hasła, że może więcej podziałamy w tym kierunku, żeby promować i rozpowszechniać działania centrum ICTER. Wydaje mi się, że to spowodowało, że w mojej głowie zaczęły się pojawiać koncepcje na to jakie zdjęcia można by zrobić poszczególnym osobom z centrum. W tym duchu robiłem ostatnią sesję, ale mam jeszcze wiele nowych pomysłów. Kto wie, może niektóre z nich uda się zrealizować. Fotografowanie nauki jest ciekawą niszą na rynku. Zazwyczaj zdjęcia naukowców to statyczne, typowo klasyczne portrety. Nie wszyscy przykładają wagę do mocy promocji, a moim zdaniem powinniśmy wykorzystywać ten potencjał, tym bardziej że uczciwie mamy się czym pochwalić.

Sesja w laboratoriach dla magazynu MIT Sloan Management Review Poland. Zdjęcie: Karol Karnowski.

Czego życzysz sobie jako fotograf na przyszłość?

Marzy mi się studio fotograficzne z dużą przestrzenią do realizowania najdziwniejszych pomysłów. Chciałbym się rozwijać jako fotograf. Podoba mi się między innymi gra ze skojarzeniami, szukanie symetrii, form, kolorów, odcieni, kontrastów oraz abstrakcyjne klimaty. Póki co to hobby, mam mało czasu, ale pomysły są liczne. Na emeryturze marzy mi się fotografowanie krajobrazów, np. polskich gór, szkockich pejzaży, czy egzotycznych klimatów. Do takich zdjęć kluczem do sukcesu jest być w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze. Pamiętam, jak kilka lat temu wraz z przyjaciółmi jechaliśmy całą noc, by zdążyć przed świtem i sfotografować Wielki Kanion skąpany w pierwszych promieniach wschodzącego słońca.

Dziękuję Ci za wywiad Karolu i życzę, abyś z roku na rok podnosił swoją fotograficzną poprzeczkę coraz wyżej aż zrobisz to unikalne, idealne, jedno na sto tysięcy, godne International Photography Awards najpiękniejsze zdjęcie.

Karol Karnowski.

Wywiad z Karolem Karnowskim przeprowadziła Anna Przybyło-Józefowicz.

Profil na Instagramie: Karo Karnow (@karo_karnow) • Zdjęcia i filmy na Instagramie.